Na przybyłych czekała nie lada gratka. Na początek do
wejściówki każdy otrzymał zestaw
wondołowy – smycz, długopis, naklejkę oraz program. Za odpłatą można
było nabyć koszulki i buffy Festiwalowe.
Organizatorzy przygotowali suto zastawiony stół uczty
górskiej.
Każdy mógł
znaleźć coś dla siebie. Począwszy od prelekcji gości i sław polskiego i
Światowego Himalaizmu, po pokazy filmowe, pokazy ratownictwa GOPR, warsztaty
fotograficzne, które prowadził Michał
Sośnicki, po specjalnie przygotowaną wystawę fotograficzną Himalaisty Piotra Snopczyńskiego.
Kończąc na
lotach helikopterem nad pobliskimi Beskidami, strzałami z armat, itp.
Zgodnie z tradycją na otwarcie odbył się Winter Run czyli bieg pod Górę –
Klimczok.
Poza tym czekał na Nas stały punkt imprezy czyli Kiermasz.
Kiermasz w odróżnieniu od innych imprez tego typu
był mały, ale za to stoiska jakie na nim zastaliśmy wynagrodziły wszystko. Było
to widoczne po tłumach jakie je odwiedziły.
Największym powodzeniem cieszyło się (jak można się było
spodziewać) stoisko głównego Partnera całej imprezy - PZU, gdzie można było spotkać i porozmawiać z zaproszonymi goścmi oraz
wypowiedzieć się w ramach konkursu ‘jak
być bezpiecznym na szlaku?’
Ciekawą ofertę przygotowała firma Transition Technologies. Każda osoba, która odwiedziła ich
stanowisko mogła zainstalować mobilną
aplikację „Pomoc w Górach”, dowiedzieć sie jak działa i dlaczego warto ją mieć
na swoim smartfonie.
outdoorowych.
gością.
Swoją oferte przygotowali jak zawsze Fundacja Wspierania Alpinizmu Polskiego im.Jerzego Kukuczki oraz Centrum Górskie Korona Ziemi z Zawoi.
W szrankach korytarzy zostało przygotowane Festiwalowe
Przedszkole w którym w godzinach 10:00-18:00 dzieci czekało mnóstwo zabaw i
śmiechu.
Przedszkole niespodziewanie odwiedził Rafał Sonik – polski kierowca rajdowy, startujący w rajdach
terenowych, zwycięzca rajdu Dakar.
Robił Sobie z dziećmi wspólne zdjęcia, zachęcając na
koniec do jeszcze większej zabawy.
Jednak gwoździem programu były prelekcje i
wystapienia na Głównej Sali Festiwalowej zaproszonych gości, sław Polskiego i
Światowego Himalaizmu.
„...początki były
ciężkie. Nie miałam nic, żadnego profesjonalistycznego sprzętu. Kurtki
pożyczałam od starszych kolegów. Wyglądałam w nich jak michelin – były na mnie
za duże...”
Opowiadając o Swoim projekcie ‘Siła Marzeń – Korona Ziemi’ Bogumiła skupiła się na dwóch wyprawach: Denali (6190m) – najwyższym szczycie
Ameryki Północnej oraz Piramidzie
Carstensza (4884m) – najwyższym szczycie Australii i Oceanii.
Jak się okazało szczyt Denali zdobyła „...z
obrzękiem płuc wchodziłam na tą górę” –
wspomina Miłka.
Bardzo
ciekawą wyprawe odbyła w 2014 roku. Zdobywając szczyt Piramidy Carstensza
(inacz.Puncak Jaya) w Papui. Szczególnie w Jej pamięci zapadli mieszkańcy
okolicznych wiosek, którzy chociażby „...obcinają
sobie palce na znak utracenia bliskiej osoby... Nie wiedzą nawet, ile mają lat...”
Jeden z
miejscowych chłopców powiedział:
„mam tyle
lat, ile drzewo jakie tata posadził, gdy się urodziłem”.
Poza tym przemierzając okoliczne Ziemie „nie
zdawałam Sobie sprawy z tego, że chodzę po złocie, po jego drobinkach. Wskazał
Mi na to, dopiero mój Przewodnik”.
Na szczyt Raulin weszła 31 Grudnia. Z tej okazji miała
przygotowaną flagę z napisem: ‘Dziękuje
Święty Mikołaju’. Sylwestra schodząc ze szczytu spędziła w największej
kopalnii złota w Papui.
Iranie.
Jego cała wyprawa trwała 76 dni.
Są to Góry
w których „praktycznie brak roślinności, pojedyńcze roślinki sięgają do kostek”.
Mimo to na pokazanych zdjęciach było widać magię i koloryt jakie w sobie mają
owe Góry.
Z
sentymentem opowiadał o gościnności mieszkańców Iranu dzięki której udało Mu
się szczęśliwie dotrwać do celu wędrówki.
„Prawo gościnności w Iranie jest świętością. W zamian za ich dobroć mogłem opowiedzieć dlaczego tu jestem, jaki jest cel mojej podróży. Chodź sam z ich języka znałem, tylko kilka słów, mimo, to godzinami rozmawialiśmy posługując się gestami i zdjęciami, jakie miałem na aparacie” – mówi Łukasz.
„Prawo gościnności w Iranie jest świętością. W zamian za ich dobroć mogłem opowiedzieć dlaczego tu jestem, jaki jest cel mojej podróży. Chodź sam z ich języka znałem, tylko kilka słów, mimo, to godzinami rozmawialiśmy posługując się gestami i zdjęciami, jakie miałem na aparacie” – mówi Łukasz.
Chodź, jak
było widać w przygotowanym pokazie miejscowi żyją bardzo skromnie, prowadzą
wędrowny tryb życia. „Postawiony namiot i przebywające w jego
otoczeniu zwierzęta są całym życiem dla średnio 6-osobowej rodziny”. –
opowiada dalej Łukasz.
Supergan
twierdził, że mówca z Niego żaden, trzeba przyznać , że się mylił. Bez ani
jednego zająknięcia, w ciepły i opanowany sposób, tak relacjonował Swoją
podróż, że wszyscy obecni byli pod niezwykłym wrażeniem.
Na koniec
zapowiedział premierę Swojej książki, która wkrótce się ukaże na rynku.
384
nazwane szczyty i przełęcze.
Sztuki tej
dokonał przez 5 dni przechodząc codziennie około 13-14 godzin. Na wszystkie
szczyty wspinał się bez asekuracji, najtrudniejszymi wariantami.
„Przygotowując się do przejścia miałem
założenie, że będę się wspinał wolniej, koncentrując się na wejściu na
wszystko, co nazwane jest GGTW”.
„Zorganizowałem
grupę Moich przyjaciół, która donosiła mi jedzenie, picie i sprzęt biwakowy na
Jaworową Przełęcz, Wschodnią Batożywiecką Przełęcz, Wagę i Wrota
Chałubińskiego”.
wejściach na szczyt Everesta.
Jak Sam mówi „na każdą wyprawę na Everesta nie wydałem ani
grosza. Wchodziłem jako Przewodnik albo by wprowadzić człowieka na szczyt”.
Ryszard zwrócił uwage obecnych na trudnościach, jakie Nas
czekają zdobywając najwyższy szczyt Świata oraz na różnicę między wejściami
teraz, a z przed 20 lat.
Co ciekawe „tylko 20% ludzi z tych, co zapłacili
niebagatelną kwotę pieniędzy między 30-80 tysiecy dolarów zdobywa szczyt”.
Kolej
przyszła na Janusza Gołąb, który ostatnio jest wszędzie.
Opowiadał
o przebyciu Filaru Cassina w Denali,
o tegorocznej, styczniowej wyprawie na Cerro
Torre.
Niestety była to nieudana wyprawa. „Atakowaliśmy
dwukrotnie. Za pierwszym razem do odwrotu zmusiła Nas pogoda. Wolne chwile
wykorzystywaliśmy na wspinaczkę na pobliskie skały. Za drugim razem nie udało
się wejść bo zaważył czynnik ludzki – byliśmy za słabi i za wolni. To po raz
kolejny pokazało Nam, że Góry uczą pokory”
- wspomina Janusz.
Były także spotkania z Sebastianem Kawa i Bartoszem Malinowskim, który rozbawiając
obecnych do łez opowiadał o trudnościach, przygodach i niezapomnianych chwilach
jakie przeżył pokonując wraz z Joanną
Lipowczan Wielki Szlak
Himalajski – 1700 km przez dżunglę, lodowce i górskie przełęcze.
Na sam koniec przyszedł czas na człowieka którego nie
trzeba przedstawiać nikomu, człowieka, który jako piąty na Świecie zdobył
Koronę Himalajów i Karakorum.
Krzysztof jako dobry gawędziasz jak to ma w zwyczaju wywołał
uśmiech na twarzach obecnych, ale także chwile sentymentu wspominając Swoje
wyprawy i ludzi których napotkał, z którymi się wspinał, a także tych których
zabrały na zawsze Góry. Oddał Im hołd i cześć.
Na koniec miał przygotowaną niespodziankę w postaci koszulek i innych gadżetów, które niektórym udało się zgarnąć.
Co tu dużo mówić i pisać.
Miniony już
Festiwal Wondół Challenge dostarczył
wiele emocji, energii i niezapomnianych chwil.
Każdy mógł
poczuć magię jaką dostarczają Góry i wszystko, co z nimi związane.
Trzeba
przyznać, że szósta odsłona Festiwalu dosłownie spisała się na szóstkę!
Podziękowania
dla Organizatorów którzy czuwali nad
przebiegiem całej Imprezy.
Do zobaczenia
za Rok.
Tekst i zdjęcia:
Kornatka Łukasz
„Luke”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz