NIESAMOWITA ZIMOWA AURA NA NAJWYŻSZYM WIERZCHOŁKU POLSKI - RYSY


Początek roku, dokładnie 12 stycznia (piątek).....siedzę przed komputerem i od tak sprawdzam prognozy pogody i warunki jakie panują w górach.
Ku mojemu zdziwieniu widzę, że na weekend, dokładnie w niedziele szykuje się rewelacyjne okno pogodowe, warunki lawinowe, jak i na szlaku także wyglądają optymistycznie. Chwytam więc za telefon, kilka rozmów i po godzinie mam już ustaloną ekipę na wyjazd. 
Szybkie pakowanie i jedziemy! Tak, ruszamy w stronę Zakopanego, w potężne Tatry i to w pełni zimy!!!  :)

Tak można w skrócie opisać Naszą spontaniczną wyprawę, która była udana i niezapomniana.
Dlaczego niezapomniana? Przekonajcie się sami, czytając, a szczególnie oglądając galerie poniżej  :)

Startujemy wcześnie rano z parkingu w Szczyrbskim Plesie na Słowacji.
W świetle czołówek i pozostałych ozdób po minionych świętach ruszamy do góry kierując się szlakiem koloru czerwonego. Mijamy rozstaje przy Popradskim Stawie (miejsce, gdzie latem nosicze/tragarze, jak i zwykli turyści mogą wnieść na własnych plecach produkty żywnościowe do Chaty pod Rysami).
Nabierając wysokości w oddali widzimy budzący się do życia dzień i pojawiające się barwy wschodzącego słońca.
Dochodzimy do rozejścia szlaków przy Żabim Stawie (idąc w lewo dojdziemy na Koprowy Wierch 2363 m.n.p.m.), my jednak decydujemy się iść dalej oznaczeniami czerwonymi w kierunku Rysów. 
Śniegu od tego momentu jest zdecydowanie więcej. Z nabieraną wysokością rośnie nachylenie terenu. Śnieg usypuję się spod butów. Zakładamy raki, które ściągniemy dopiero po dotarciu wieczorem na parking z którego wyruszaliśmy.
Osiągamy wlot doliny, przepięknej Żabiej Doliny Mięguszowieckiej z zamarzniętym i zasypanym śniegiem Żabim Stawem, który minęliśmy wcześniej.
Dochodzimy do miejsca, który powiedzmy, że na całej trasie jest najtrudniejsze (chodź z mojego odczucia przyznam, że dla sprawnego turysty nie powinien sprawić żadnej trudności) - latem zastaniemy tutaj łańcuchy, kilka pojedynczych drabinek z klamr i nie dawno powstałe schody (z słow. 'stupaczki'). Teraz to wszystko jest przykryte pod zwałami białego puchu. 
Musimy pokonać pionową ścianę o nachyleniu około 40 procent. Pomaga nam w tym lina, która została umieszczona w tym miejscu i zaczepiona do wbitych, co kilka metrów drewnianych słupków. 
Niestety pogoda jest taka sobie - szaro, góry pokryte chmurami. Gdzie to słońce, które tak zapowiadali?!
Jednak idąc dalej, z upływającym czasem aura zaczyna się zmieniać i tuż przed dojściem do Chaty pod Rysami (2250 m.n.p.m.) robi się naprawdę pięknie - wychodzi słońce, ukazują się piękne tatrzańskie panoramy 😀
Odpoczynek przy Chacie. Czas na łyk ciepłej herbaty, kanapkę i tabliczkę gorzkiej czekolady 😄
Niestety od tego miejsca ku szczytowi ruszamy już tylko we trzech. Jeden z kolegów źle się poczuł i postanowił powoli schodzić w dół.
My pnąc się coraz bardziej ku górze osiągamy Przełęcz Waga - Przełęcz położona jest na wysokości 2337 m n.p.m. pomiędzy Rysami a Ciężkim Szczytem w masywie Wysokiej.
Z tego miejsca roztacza się przed nami przepiękny widok na 'Tatrzańskie Kolosy'. Jak na dłoni mamy Wysoką, Ganek z Galerią Gankową, w oddali widzimy Masyw Gerlacha, Lodowego Szczytu i Łomnicy. Za plecami natomiast dwa balony, które tego dnia latały nad zaśnieżonymi szczytami 😊
Poza tym z przełęczy obserwujemy ciekawe zjawisko - wyglądało to tak, jakby pojedyncze, rozproszone promyczki światła gromadziły się (skupiły) w jedną kulę. Coś pięknego dla oka i obiektywu aparatu za pomocą którego upamiętniamy te chwile.
Jak na dłoni widzimy cel Naszej dzisiejszej wyprawy - Rysy! . Pozostało pokonać tylko ostatnie 150 metrów podejścia.
Udało się!  Wychodzimy wpierw na wierzchołek słowackich Rysów (2503 m.n.p.m.), po czym pokonując małą przełączkę między dwoma szczytami dochodzimy do polskiego wierzchołka Rysów (2499 m.n.p.m.) na którym celebrujemy swoją radość, robimy zdjęcia i to w dodatku sami na szczycie! (Ci, co byli latem na Rysach wiedzą, że zrobienie sobie samemu zdjęcia na szczycie graniczy z cudem z powodu nawału ludzi).
Teraz nastał moment zejścia. Ostrożnie, powoli, jeden za drugim schodzimy w dół trasą jaką przyszliśmy. Dochodzimy w końcu do schroniska przy Popradskim Stawie w którym czeka na nas kolega, który zaczął zejście przy Chacie pod Rysami.
Chwila odpoczynku i po raz drugi tego dnia ostatnie kilometry do auta pokonujemy w świetle własnych czołówek. Tym razem już w odmiennych humorach. Chodź zmęczeni jesteśmy zadowoleni z wejścia na szczyt, z widoków, panoram i słońca jakim mogliśmy się cieszyć aż do jego zachodu. 
Ten spontan okazał się naprawdę udany i niezapomniany 😊

ozdoby świąteczne po minionych świętach

pierwsze promienie wschodzącego słońca widziane w oddali

jeszcze o świetle czołówek :)

dochodzimy do Rozstaji nad Żabim Potokiem

gdzie to słońce, które miało nam towarzyszyć tego dnia?!

pionowa ściana, którą pokonaliśmy dzięki umieszczonej tutaj linie. Latem w tym miejscu znajdują się sztuczne ułatwienia-łańcuchy i słynne słowackie stupaczki

i zaczyna wychodzić słońce :)

pierwszy błękit tego dnia na niebie


Chata pod Rysami (2250 m)

coraz bardziej zza chmur wyłaniają się tatrzańskie szczyty :)

spojrzenie w kierunku podejścia z Chaty pod Rysami w kierunku Przełęczy Waga


zasypane okolice Chaty pod Rysami

coraz piękniejsze panoramy na tatrzańskie szczyty

panoramka :)

jeszcze w komplecie pod Chatą

na Przełęczy Waga (2337 m)

Waga

balony latające tego dnia nad tatrzańskimi szczytami

Wysoka 2547 m

Ganek z Galerią Gankową 2465 m

Masyw Gerlacha (2655 m) z widoczną Przełęczą Tetmajera

tatrzańskie kolosy

zjawisko o jakim pisałem powyżej

pojedyncze rozproszone promyki światła skupione w jedną kulę/okrąg

ostatnie podejście w kierunku Rysów

bardzo dobrze widoczne dwa wierzchołki Rysów (z lewej PL, z prawej SK)

spojrzenie na polską stronę i wspinających się ludzi w kierunku Rysów

przepiękne panoramy z Rysów :)

panoramek ciąg dalszy

widoczna Przełęcz Waga ze słowackiego wierzchołka Rysów

Słowacki wierzchołek Rysów 2503 m

pamiątkowe zdjęcie na Słowackim szczycie - zadumany

Polski wierzchołek Rysów 2499 m

przy Popradskim Stawie

ponownie w komplecie, ostatnie zdjęcie tego dnia , pozostało tylko końcowe zejście

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz