Szczyt Kościelca zdobyłem po raz pierwszy latem 2015 roku.
Odkąd wszedłem na jego wierzchołek zapragnąłem powtórzyć wejście, ale w warunkach zimowych.
Kościelec (2155m) za każdym przyjazdem w Tatry za mną chodził. W końcu ciężko go nie zauważyć, jego kształt przypominający piramidę od razu rzuca się w oczy. Na tle Doliny Gąsienicowej góruje niczym mistyczny Matterhorn w Szwajcarii (szczyt w Alpach Zachodnich, wys. 4478m.n.p.m.).
W końcu udało się spełnić jedno z małych marzeń :)
Przyjeżdżam do Zakopanego. Wita mnie piękna, słoneczna pogoda. Udaje się w stronę Hali Gąsienicowej.
Dochodząc na miejsce widzę mój dzisiejszy cel wspinaczki - Kościelec w zimowej szacie:)
Po dwóch godzinach, przechodząc między innymi przez Czarny Staw Gąsienicowy i pokonując ponad 200 - metrową ścianę o nachyleniu 40% dochodzę do Przełęczy Karb (1853m). Stąd mam już tylko 50 minut drogi na sam szczyt.
Na dodatek dzisiejsza wyprawa jest rozgrzewką przed kolejnym dniem ponieważ czeka mnie wspinaczka na Orlą Perć :)
Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, z lewej Kościelec i widoczny źleb jakim będę podążał na Przełęcz Karb |
czekająca mnie droga pod małą górkę :P |
Podczas podejścia źlebem |
Kościelec w całej okazałości |
Na Przełęczy Karb 1853m |
Dalsza droga na szczyt |
Nie było tak łatwo jak się wydaje. Miejscowe oblodzenia |
Ostatnie metry...... |
Przebyta droga od Karbu |
Takie tam :) |
Na szczycie Kościelca 2155m |
Na szczycie |
i kolejne zdjęcie ze szczytu :) |
Jedna z panoramek z wierzchołka Kościelca |
Widoki ze szczytu |
Ustrzelony, tuż po zejściu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz